Antoni Orzech
HIPERTEKST W SZKOLE
Szkoła jako medium
Szkoła to także medium, czyli
miejsce, w którym za pomocą różnych kodów, jawnych i
ukrytych, następuje przekaz tradycji, doświadczeń,
a przede
wszystkim różnorodnych umiejętności niezbędnych w dorosłym
życiu. Szkoła jest jednak medium wyjątkowym, wręcz cudownym.
Wyobraźmy sobie, że w telewizji oglądamy sztukę Romeo i
Julia.
W szkole-medium,
uczniowie nie są -
jak my przed aparatem telewizyjnym - widzami, oni biorą
udział w grze. Każdą wypowiedzią sami występują przed
publicznością i na scenie, którą jest klasa. To jeszcze nie
wszystko. Ambicją szkoły nowoczesnej jest, aby - na ile to
tylko możliwe - przybliżyć, a nawet całkowicie zatrzeć,
granicę między czynnościami uczniów a "prawdziwym życiem".
W naszej teatralnej paraboli znaczyłoby to, że młody
człowiek w szkole sam może doświadczyć tego, co wydarzyło
się w Weronie, przeżyć historię Romea, Julii czy Merkucja.
Nowe medium
Tak wygląda najszerszy
medialny kontekst szkoły. W szkole-medium występują również
inne środki przekazu i właśnie mamy szczęście uczestniczyć
we wprowadzaniu całkiem nowej formy, której znaczenie jest
nieporównywalne nawet z wynalazkiem Gutenberga, czyli
z
dominacją książki. Chodzi o komputer. Ponieważ jednak
komputer jest tylko technicznym instrumentem, dlatego
skupimy się na formie zapisu informacji, którą on umożliwia,
tzn. na hipertekście.
Wszyscy praktycznie wiemy,
czym jest tekst. Hipertekst natomiast wprowadza nowe
wymiary.
O ile zapis tekstu ma układ
liniowy, to w hipertekście dochodzi trzeci wymiar: w głąb. W
każdej chwili, jednym kliknięciem palca, mogę jak gdyby
przebić monitor i natychmiast wylądować w całkiem innym
miejscu.
Drugą zasadniczą różnicą jest
pojemność.
Książka ma swój początek i
koniec. Korzystając z hipertekstu w wydaniu internetowym,
wchodzimy w pewnym miejscu i nigdy nie będziemy w stanie
wyczerpać nieskończonej ilości wszystkich odniesień. Pod
koniec tego roku będzie półtora miliarda stron WWW, a liczba
danych podwaja się co sto dni. Już dziś w szkole powinien
być przedmiot uczący samego tylko poruszania się w tym
kosmosie (chaosie?).
Trzecią cechą różniącą w
sposób absolutny te dwa środki przekazu jest szybkość.
Porównajmy zbieranie materiału do pracy pisemnej. Chodzimy
do bibliotek, przeglądamy bibliografie, zamawiamy książki,
piszemy fiszki. Tutaj wystarczy odpowiednie hasło i na ruch
wskazującego palca, pojawiają się tysiące "fiszek"
prowadzących do tekstów związanych choćby jednym słowem z
naszym tematem, a rozsianych po całym świecie. Którą stronę
wybrać? Jak znaleźć tę właściwą?
Następna
cecha hipertekstu to dowolność miejsca korzystania.
Momentalność przekazu powoduje, że miejsce, w którym
korzystamy
z informacji, teoretycznie nie ma żadnego
znaczenia. Można np. w
polskiej wiosce studiować na uniwersytecie
w Afryce
Południowej.
Z punktu widzenia pedagoga,
najważniejsza jest chyba jednak interaktywność. Uczeń
korzystający z hipertekstu zmuszany jest do ciągłego wyboru.
Od niego zależy kierunek nawigacji, ponieważ na każdej
stronie otrzymuje od kilku do kilkudziesięciu słów-łączy,
które wiodą w przeróżne strony. Gdy zaś uczniowie sami piszą
strony domowe, wykonują pracę przypominającą redaktora
własnej gazety czy książki.
Pedagogiczne konsekwencje
Zanim zatrzymamy się nad
niektórymi z pedagogicznych konsekwencji stosowania
hipertekstu, spójrzmy w niedaleką przyszłość. Już w tej
chwili technicznie możliwy jest automatyczny zapis mowy w
postaci pisma i odwrotnie. Czy nie jest to zwiastun powrotu
do tradycji oralnej? Osobiście błogosławię korektora błędów
ortograficznych w języku szwedzkim, który uwolnił mnie od
wielu pudów wstydu. Albo inny środek przekazu z przyszłości:
symulator. Wszystkie ćwiczenia geograficzne, historyczne,
czy filmy, będą się różnić od rzeczywistości jedynie naszą
wiedzą o tym, że nie są prawdziwe.
Wróćmy do czasu
teraźniejszego. Od ubiegłego roku, kiedy to wprowadzono
kilka prostych programów tworzenia stron domowych takich,
jak bezpłatne: Frontpage Express (Microsoft) i Netscape
Composer - ci, którzy umieją pisać na komputerze, są w
stanie nauczyć się tworzenia hipertekstu w przeciągu jednej
godziny. Czyli każdy uczeń, a tym bardziej nauczyciel, może
natychmiast zasiąść do pisania w ten sposób.
Od strony technicznej,
tworzenie hipertekstu jest proste. O wiele trudniejsze jest
natomiast zbudowanie odpowiedniej struktury (w całym
wywodzie, dla prostoty, pomijam obraz, dźwięk czy animację).
O ile tradycyjny tekst się składa, to ten nowy sposób
zapisu wymaga
rozkładania
przekazu na oddzielne
jednostki, a następnie, zamiast anafory, pozostaje
techniczne łączenie w całość. Jest to dobre ćwiczenie dla
tych, którym trudno zrozumieć, że tekst musi mieć "ręce i
nogi". Z drugiej jednak strony, jak w postmodernistycznej
powieści, wszystko ze wszystkim może się łączyć o wiele
łatwiej niż przy pomocy skojarzeń.
Przykład
Aby sprawiedliwie ocenić
poniższy przykład, trzeba wiedzieć, że lekcje języka
polskiego w Szwecji odbywają się po godzinach szkolnych i są
zajęciami dobrowolnymi. Tak czy owak, przykład ukazuje ideę
tworzenia hipertekstu.
Strona wyjściowa zawiera
kolorowe rysunki ośmiu najpopularniejszych postaci z filmów
Disneya. Uczeń wybiera ulubionego bohatera i zapisuje to, co
wie np. o Kaczorze Donaldzie (Magnus wie wszystko!)
Następnie, z pomocą nauczyciela, dodaje różne przypisy.
Stronę taką mogą rozbudowywać w nieskończoność uczniowie z
innych klas (tak czynią gimnazjaliści piszący historię
Polski). Najciekawsze teksty umieszczamy na własnej stronie
domowej:
http://www.skolor.lund.se/modersmal.
* Jest nauczycielem języka
polskiego w Szwecji.
|