Antoni Orzech
TOŻSAMOŚĆ I KRYZYSY
Przed kryzysem jest tożsamość. Mały brzdąc,
biegnący z wyciągniętymi rękami i na ugiętych nogach do
piłki, to początek tożsamości - poznania, dla którego nic
nie jest obce. Wzrok przeszywa zewnętrzny świat, później
wewnętrzny i wszystko może być poznane: otrzymać nazwę i
przejść na własność jako jeden z poddanych wewnętrznego
królestwa, w którym panuje "jest", w sposób niepodzielny i
samowładny.
Kryzys to pojawienie się obcego, które nie ma
nazwy, nie możemy mu jej nadać, ująć i wcielić w wewnętrzny
świat, w królestwo naszego "jest" . Nie pojmane, jednak
oddziaływuje, daje o sobie znać, ale chociaż wpijemy wzrok,
widać jedynie zamęt w świecie, nad którym panowaliśmy
dotychczas.
KRYZYS
SENSU
Najwcześniej przychodzi kryzys sensu. Wkracza
nowy byt, którego człowiek nie zna. Ma on jakby formę
pytania, niewypełnioną jeszcze,
bez odpowiedzi. Pyta o całą
rzeczywistość, kwestionuje wszystko dotychczasowe.
Artystyczny zapis jego objawów to Obcy Camusa. Mersault,
jak sejsmograf, całkowicie biernie rysuje wstrząsy,
wszystkie więzy życia doświadczane są jako absurdalne,
dopiero w absolutnym odcięciu, skazany na śmierć, w celi,
odzyskuje tożsamość.
Kryzys przy samym końcu przybiera postać
pytania. Marsault dopiero w celi więziennej, dopiero ksiądz.
Wcześniej, zwykła codzienność, życie się układa: piękna
kobieta, awans, przyjaciele. Zastanawiającą rolę w tym
przykładzie spełnia matka: od jej śmierci zaczyna się
powieść, obojętność wobec niej przesądza wyrok. Być może ona
jest decydującym ogniwem tego kryzysu: od początku dla
dziecka stanowi źródło tożsamości ze światem. Świat rządzi
się jednak innymi prawami niźli matka. Obcy przyjmuje jego
obojętność, traci tożsamość z matką
i nie tworzy nowej.
Dlaczego jednak odzyskuje ją przez morderstwo, absurdalne
zastrzelenie Araba. Wydaje się, że zabójstwo było
powtórzeniem tego, co stało się wcześniej między nim a
matką: był odpowiedzialny za jej śmierć, za taką śmierć.
Prawo nie karze za pozostawienie rodziców w przytułku, za
obojętność.
Domy starców stają się normą, świat
sankcjonuje infantylne rozwiązanie kryzysu a jednak jeśli
człowiek chce odzyskać tożsamość, odzywa się on w innej
formie.
KRYZYS
MIŁOŚCI
Jak poprzedni odcina od całej rzeczywistości,
tak ten kryzys odgradza od ludzi. Już dziecko w pewnym
momencie zarysowuje swoją jednostkowość powtarzając ciągle
"ja", "mnie", i negując: "nie". Dopiero jednak w wieku
młodzieńczym kryzys ten ujawnia się w całej rozciągłości.
Wtedy to rzeczywistość seksualna domaga się nowej
tożsamości. Uzyskanie jej szczególnie utrudnia niepełna lub
z gruntu fałszywa interpretacja seksu, niedostrzeganie
właściwych mu etapów lub zgoła odmowa jakichkolwiek praw.
Czyste zintegrowanie tej rzeczywistości to kryzys
długotrwały i trudny, toteż niewielu potrafi go po męsku (i
żeńsku) przejść do końca.
W tym okresie młody człowiek pojmując swoją
odmienność seksualną, dostrzega również granicę wieków: z
jednej strony już nie dziecko,
z drugiej jeszcze nie starzec
(dojrzałych nie widać, jest ich mało i nie rzucają się w
oczy).
Być może właśnie kryzys wieku młodzieńczego
powinien wprowadzać
w rzeczywistość paradoksu: coraz
bardziej odcina od pozostałych ludzi, poszerza to, co obce
ale i domaga się oswojenia. Powstaje trwała sprzeczność,
odmienność od dna, z którą jednak nie można się pogodzić.
Skutki są różno- i wielorakie. I znów aż roi się od
rozstrzygnięć infantylnych, skarlałych. Jedni powtarzają: to
oni (ona) są winni, ich wina, i chcą odmieńców przerobić na
swoje kopyto. Drudzy widzą obie strony odmienności, różnicę
akceptują, a w jej ramach każdy próbuje zyskać ile się da.
Tymczasem rzeczywistość paradoksalna prowokuje do powstania
z gruntu nowej rzeczywistości, która połączy bez
przekreślenia granicy. Kryzys tożsamości z ludźmi (czy
jednostką) odsłania paradoks. Dostrzec
i przezwyciężać go,
to ścieżka
ku tożsamości z drugim człowiekiem, ku miłości
dojrzałej,
KRYZYS
TWóRCZY
Kryzysy wyróżniamy w momencie, gdy domagają
się rozstrzygnięcia, gdy można już zrozumieć pytania, które
zadają, co nie znaczy, że nie ma ich wcześniej. Kryzys
twórczy płynie w całym życiu, ale powoli przybiera na sile,
ustępując wprzód miejsca innym. Zresztą każdy kryzys ma
strukturę twórczości, dopiero jednak człowiek, którego
tożsamości nie zagrażają kryzysy nierozstrzygnięte, może
stanąć przed rzeczywistością, która jest ciągłym kryzysem.
Już paradoks miłości domaga się wielokrotnych rozwiązań,
dojrzała miłość to coraz mocniejszy i głębszy uścisk nad
szczeliną dwóch płci, poznań a przede wszystkim dwóch
wolności. Miłość może
i powinna przybrać formę kryzysu
twórczego: coraz nowej tożsamości dwóch osób.
Człowiek dojrzały dostrzega pytanie o
twórczość: czy w napięciu będę ciągle oswajał obce,
nieznane, czy raz na zawsze pozostanę na gruncie udeptanym,
drepcząc po nim na różne sposoby. Powielać bez ryzyka, czy
postąpić krok w nowe, które jawi się jako noc. Uczynienie
tego kroku wydaje się niemożliwe bez doświadczenia
poprzednich kryzysów.
W twórczości można uzyskiwać ciągle nową
tożsamość
z rzeczywistością, która nas nie dotyczy. Kryzys
miłości domaga się rozstrzygnięć, dotyka, boli. Tworzenie ma
jakby w nas swój początek, dopiero raz stworzone zostawia
powiew niepokoju, przygody, radości. Wszystko to (a i wiele
więcej) popycha dalej, jest wyzwaniem od rzeczywistości,
której nie widzimy, której jeszcze nie ma.
KRYZYS
WIARY
Jarko ostatni wyróżnimy kryzys wiary. Być
może bardziej trafia w sedno określenie "kryzys Boży",
ponieważ to Bóg staje się tu obcy, nieobecny, a wiara
jedynie trudniejsza, ale chyba największa. Zostawmy jednak
pojęcie przyjęte. Nie należy sądzić, że jest on ostatni,
zarówno ze względu na kolejność, jak też ze względu na ilość
(pozostaje np. kryzys śmierci). Wiara towarzyszy każdemu
kryzysowi przechodząc ich koleje. Najmocniej ożywa w
momencie krytycznym, gdy stare umiera a nowe jeszcze się nie
poczęło. Nie wydaje się możliwe przekroczenie któregokolwiek
z kryzysów bez elementu wiary i odwrotnie: czy nie zamiera
ona przy ich nierozstrzygnięciu?
Jednakże istotny kryzys wiary dotyczy wiary
zwróconej ku Bogu.
Wierny jego obraz
znajdujemy w licznych zapisach:
Księga Joba, dzieła Jana od Krzyża, Bernanosa, Simone Weil
a być może i Kafki.
Jan ostrzega, że sprawy te tylko ",ten, kto
to przeżywa, będzie ... mógł pojąć, ale nie objaśnić" i
chociaż kryzys wiary jest podobny do poprzednich jednak bez
porównania głębiej przenika tożsamość. Kryzys sensu
kwestionując wartość pozwala poznawać świat, kryzys miłości
dotyczy ludzi. Kryzys wiary często oddawany jest pojęciem
nocy, jeśli zapanuje noc (a także noc wewnętrzna) nie ma
niczego, co mogłoby być poznane, niczego nie posiadamy, nad
niczym nie panujemy. Jeśli istniał jakikolwiek obraz świata,
jest noc, jeśli istniało pojęcie Boga, wypełniła je noc.
Wydaje się, że w tej nocy może się ostać jedynie z niczym
nie utożsamione patrzenie, które na zewnątrz widzi mgłę a
wewnątrz noc. Jednakże powstaje przekonanie, że to
nieporozumienie, że jest ktoś jeszcze a ta noc, chociaż nie
sposób tego pojąć, jednak się skończy.
"Bo już zniszczałem od mroku
i ciemność mam przed oczyma (Job 23, 17)
"szukałem światła - mrok nastał,
wnętrze mi kipi nie milczy"
(Job 30, 26)
"Nawet pośród ciemnej nocy jeszcze coś można
zobaczyć, natomiast w mrokach zupełnych, nic się nie widzi.
Podobnie i ... noc ... duchowa,
to jest wiara, pozbawiona
wszelkiego światła tak w rozumie,
jak i w zmysłach." (Jan od
Krzyża, Droga na Górę Karmel, str. 127.).
"Dusza ,w tym 'stanie pozostaje tak bezbronna
jak więzień zamknięty w głębokiej ciemnicy, mający w dodatku
ręce i nogi skrępowane kajdanami. Nie może się poruszać, ani
nic ujrzeć, ani z nieba, ani z ziemi odczuć żadnej ulg" (Jan
od Krzyża, Noc ciemna, str. 522.).
"Wszystko jest igraszką wyobraźni, rodzina,
biuro, przyjaciele, ulica - wszystko igraszką dalszą lub
bliższą, nawet kobieta; prawdą najbardziej bezpośrednią jest
tylko to, że przyciskasz głowę do ściany bezokiennej celi
bez drzwi." (F. Kafka, Dzienniki, str. 420).
O nowej tożsamości, ku której prowadzi kryzys
wiary, o tożsamości z Bogiem, niestety niewiele możemy
powiedzieć. Jako świadectwo przytoczmy jedynie ostatnie
słowa starego Joba:
To
zbyt cudowne …….
Dotąd Cię znałem ze słuchu,
obecnie ujrzałem Cię wzrokiem
stąd się we łzach rozpływam.":
*
Kryzys jest rzeczywistością nieuniknioną,
oczywiście nie wszystkich dotyka każdy. Kto nie
rozstrzygnął kryzysu sensu, nie stanie przed kryzysem
twórczym. Na szczęście nie wszystkie również przechodzimy
sami: można być kochanym zanim się pokochało. Również
ostatni moment kryzysu - nowa tożsamość jest darem; sens
odnajdujemy, podobnie jest z miłością, odkryciem i łaską.
Kryzys wymaga elementu pozytywnej bierności,
może nawet omija ludzi, którzy nad wszystkim całkowicie
panują. Powszechnie wydaje się to pożądane, jednak na pewno
tak nie jest. Kryzys jest zjawiskiem pozytywnym. Nie sposób
dostrzec i wyliczyć wszystkie konsekwencje ale przede
wszystkim przynosi nową tożsamość, powoduje ją pełniejszy
sposób poznawania, nowy związek z bytem, dzięki któremu
przyjmujemy rzeczywistość wcześniej niedostępną.
Zdobyta, uzyskana tożsamość, pozwala na
doświadczenie ojcostwa swojej najgłębszej istoty.
Nad kryzysem nie można mieć pełnego
panowania, wymaga raczej współpracy, przede wszystkim
wierności. Tu chyba również bije jedno ze źródeł pokory:
zyskałem nowe, czyli dawne było tylko częścią. Zyskałem
przez współpracę a najważniejsze jest darem.
Kryzys nie rozgrywa się nigdy jedynie
wewnątrz człowieka i chociaż przyczyny wydają się być
trwałym elementem naszego świata, to jednak świat posiada
drogi i bezdroża, które mogą pomóc, utrudnić lub
uniemożliwić rozwiązanie. Do nich należą modele kryzysów.
Przytaczaliśmy już przykłady. Literatura, obok innych ról,
stanowi także model możliwych rozstrzygnięć w pewnych
warunkach. Ogromne bogactwo pod tym względem posiadali
Grecy; od rozwiązań pozytywnych (Herkules: 12 prób u
Eurysteusa, 3 lata służby na dworze królowej Omfali i
koszula Dejaniry) do tragicznych 2. Pewne
schematy przetrwały, powstają nowe. Wyraźna jest tendencja
omijania kryzysów jednakże, po okresie złudzeń odradzają się
konflikty. Być może jest czas kryzysów i czas dojrzałości
np. element nieznanego w Średniowieczu i '"nic nie jest
obce" w Odrodzeniu, podobnie Romantyzm i Pozytywizm. Nasz
wiek?
JEŚLI
ZIARNO NIE OBUMRZE
Krzyż jest również symbolem kryzysu. Chrystus
powiedział wiele zdań, które można odnieść do tej sytuacji.
Doświadczył ich również.
Wiemy o przepaści między Bogiem a ludźmi. Bóg
nie mógł się zbliżyć do człowieka, ponieważ ten ginął.
Inność jest tak wielka, że Jahwe swym zbliżeniem zabijał.
Żydzi bali się "i mówili do Mojżesza: mów ty z nami a my
będziemy cię słuchać, ale Bóg niech nie przemawia do nas
abyśmy nie pomarli". (Wj 20, 19). Niektórzy, jak synowie
Aarona, "umarli przed Jahwe". Mojżesz, chociaż był tak
blisko Boga, nie wytrwał.
Bóg stał się człowiekiem i w spotkaniu tym
zabił siebie. Ta odmienność jest równie tragiczna od strony
człowieka. Człowiek nie może znieść Boga.
Antoni Orzech
1
por. J. S.
Bruner, O poznawaniu. Warszawa 1971.
2
Tragedia przynosi również rozwiązanie kryzysu ale z
tragicznymi konsekwencjami: śmierć Antygony, ślepota Edypa,
niewola Prometeusza ...
|