Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz
Magazyn Świąteczny
16.01.2016 01:01
Prof. Maciej
Henneberg - ur. w 1949 r., światowej
sławy antropolog, szef nauk
anatomicznych na Uniwersytecie w
Adelajdzie. Jedyny polski naukowiec,
który doczekał się karykatur w "Nature".
Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz: Co nas kształtuje - geny czy wychowanie? Prof. Maciej Henneberg: Cechy biologiczne są determinowane przez geny, ale większość z nich można częściowo zmodyfikować, manipulując środowiskiem. Dziecko dziedziczy wzrost po rodzicach, ale dobrze traktowane urośnie o kilka centymetrów więcej. Podobnie jest z mózgiem. Zacznijmy od genów. - Rodzice mamy pochodzili ze Lwowa. Dziadek był asystentem na uniwersytecie, został nauczycielem gimnazjalnym, żeby więcej zarabiać. Zmarł na hiszpankę. Babcia z trójką dzieci przeniosła się do Wielkopolski. Mama skończyła seminarium nauczycielskie. W czasie okupacji obie pracowały jako służące w niemieckich domach. Ojciec pochodził z dość znanej warszawskiej rodziny ewangelickiej, mieli wytwórnie sztućców i sreber. Po kampanii wrześniowej trafił do sowieckiej niewoli. Był w Kozielsku, przeżył, bo płynnie znał rosyjski, zatrzymali go jako tłumacza. Pomagał zorganizować armię Andersa. Zgłosił się do niego obdarty młody człowiek po obozie w Workucie. To był brat mamy. Po wojnie ojciec stwierdził, że jest za stary, by zaczynać nowe życie w Anglii. Jego rodzinę wybito: jeden brat zginął w Auschwitz, drugi był dowódcą Dywizjonu 303, zestrzelono go nad kanałem La Manche. Siostra zmarła na gruźlicę. Jego matka na wieść o wkroczeniu Sowietów 17 września popełniła samobójstwo. Jak ludzie z taką kartą przyjęli nową władzę? - Sceptycznie, ale nie nienawistnie. Rodzice nauczyli mnie, żebym sam oceniał rzeczywistość, bo wszelkie ideologie, szczególnie te mocne, skoncentrowane na sobie, jak komunizm czy katolicyzm, nie są dobre. W 1963 r. mama zginęła w wypadku. Zaraz potem ojciec umarł na raka. Zamieszkałem u babci i cioci w Poznaniu. Posłały mnie do najlepszego liceum w mieście. Duże zadęcie, nie lubiłem tego, straciłem rok. Wylądowałem w liceum dla pracujących. Było mi lepiej wśród prawdziwych ludzi, z pogmatwanymi życiorysami. Zacząłem się uczyć. By do czegoś dojść, jak chciała mama. Czyli do czego? - Wbiła mi do głowy, że wykształconym ludziom jest lepiej w życiu. Nieważne, czy humanistyka, czy nauki ścisłe, ważne, by samodzielnie myśleć. Rodzina myślała o medycynie albo politechnice, ale ja się uparłem na biologię. Znowu przez mamę. Wszczepiła mi, że powinienem liczyć tylko na własny umysł, nie wierzyć ślepo w cudze interpretacje. A w biologii mogę dotknąć, zmierzyć, sam sprawdzić, jak się sprawy mają. Szło mi dobrze, ale czegoś brakowało. Na uniwersytecie pracował wtedy Stanisław Barańczak. Moja ówczesna dziewczyna, obecna żona, namówiła mnie, bym mu wysłał swoje wiersze. Ot, opis życia z drobnych fragmentów codzienności. I on je przyjął do druku! Miałem wieczór autorski, honorarium i byłem rozdarty między humanistyką a naukami ścisłymi. Po trzecim roku zaproponowano mi kurs antropologii. Uznałem, że to dobry kompromis. Jeszcze w trakcie studiów pozwolono mi opracować serię czaszek z wykopalisk. Co takiego jest w szkieletach, że połączyły biologię i poezję? - Pozwalają wywołać umarłych. Oglądam ślady w kościach i wiem, co człowiek przeszedł. Widzę całą prawdę, a nie to, co ktoś chciał powiedzieć. O, przepraszam, mój doktorant właśnie śle rozpaczliwe SMS-y z piwnicy w Pompejach. Miał zbadać dwa konkretne szkielety, ale zapomniał ich numerów. Szkielety dają nam zrozumienie życia. Prawdziwych ludzi.
A co
to jest człowiek?
- Do dzisiaj nie wiemy. Nie da się zdefiniować człowieka jako uśrednionej jednostki, określić, czy powinien mieć 150 czy 180 cm wzrostu, szerokie czy wąskie barki. Człowiek to zespół istot, które ze sobą współdziałają, czasami się gryzą, ale zawsze muszą dopasować się do świata, by przetrwać. Istotą człowieczeństwa jest system sprężeń zwrotnych między zdolnościami umysłowymi, sprawnością komunikacji, wychowaniem, zachowaniem seksualnym, technologiami, budową ciała. To wszystko nieustannie się zmienia. Człowiek jest dynamicznym procesem. Najważniejsze w człowieczeństwie jest współdziałanie i używanie intelektu do rozwiązywania zadań. Nie mylić z myśleniem. Jak to? - Człowiek kiepsko myśli. Nasz mózg nie wyewoluował, żeby myśleć, lecz zapamiętywać i imitować. Jesteśmy świetnymi imitatorami, jak wszystkie małpy. Małpowanie tych, którzy przeżyli, zapewniało przetrwanie. A im więcej zapamiętam z tego, co mnie otacza, tym łatwiej mi będzie się orientować i w razie czego uciec.
Zamiast zrozumieć, chcemy ukształtować
świat wedle tego, co nam się wydaje.
Uwielbiamy linie proste, choć one w
naturze nie istnieją.
A religijne skłonności skąd się wzięły? - To efekt uboczny ewolucji mózgu, który aktywował dopaminę potrzebną do podejmowania decyzji i ruchów w pionie. Dopamina rozwija wyobraźnię. Mieści się w płatach czołowych, a w większości kultur sprawy duchowe dzieją się nad głową: w niebie, na szczycie góry. Luteranie cieszą się, gdy nauka potwierdza naturalną skłonność człowieka do duchowości, za to katolicy mają z tą teorią problem.
Słucham?
- W Teksasie było bogato, ale krępowały układy, podział na ważniejszych i mniej ważnych profesorów. Na poznańskiej antropologii zespół był młody, ambitny. Pensje były niskie, za to mieliśmy mniej biurokracji i dużo czasu na badania.
Wszystkim było wygodnie poprzeć tę
teorię.
- Opłaca się ogłosić odkrycie nowego gatunku, bo za to są nagrody, a za rozwagę nikt nikogo nie ceni. W 2008 r. z przyjacielem, dziennikarzem Johnem Schofieldem napisaliśmy książkę "Pułapka Hobbita". Uważałem, że to nie jest po prostu pojedyncza pomyłka uczonych, ale konsekwencja nacisków władz uniwersytetów na badaczy, by osiągali spektakularne sukcesy. Gdyby nie punktacja, konkursy grantowe, awanse za publikacje w prestiżowych czasopismach, naukowcy mogliby się spokojnie zastanowić nad znaleziskiem. I sprawdziliby skład chemiczny zęba. Żyjemy w kulturze, w której powiązania zaczynają odgrywać większą rolę od swobody jednostki. Dlatego zamiera postęp, poszukiwanie nowej wiedzy.
Polska nauka ma się źle.
- Złożyło się na to kilka tendencji. Po pierwsze, w przeciwieństwie do wschodnich Niemiec czy Czechosłowacji Polska nie ograniczyła działalności aparatczyków naukowych. Tak jak w PRL eksponowane stanowiska zajmują ludzie, którzy nie są rzetelnymi badaczami, ale mają wpływy, tworzą swoje sieci i wyznaczają akademickie trendy. Po drugie, w czasie transformacji zastąpiono jedną ideologię drugą. Do starej sitwy dołączyli karierowicze, którzy pozycję zawdzięczają układom z Kościołem katolickim. Na Zachodzie też istnieją grupy interesów, ale jest ich tak wiele, że można robić swoje, balansując między nimi. Jest też więcej uczelni, łatwiej zmienić środowisko. A my mamy nieruchliwą kadrę, kolejny przeżytek po PRL. Konkursy są krojone pod "naszego" kandydata. Ludzie zaczynają studia i zostają profesorami na tym samym wydziale. Nie ma niezależności jednostki.
Jak
uratować nasze uniwersytety?
- Powinno się odłączyć habilitacje od przedłużenia etatu. Dziś przepycha się coraz gorsze prace, żeby nasz kolega nie stracił posady. A to prowadzi do gnuśnienia kadry naukowej. Trzeba też usunąć punkty i oceniać rzeczywistą wartość intelektualną pracownika. A może nie da się tego zrobić. - Główny błąd ludzi XXI wieku polega na tym, że ustalamy zasady działania, które mają ograniczyć zło, zamiast promować dobro. Gdy jeden gość wysadzi samolot, zaraz nas wszystkich rozbierają na lotniskach. Takie negatywne podejście nie zachęca do osiągania wyżyn, bo system sprawdza, czy ktoś zrobił minimum i nie popełnił przy tym przestępstwa. Większość ludzi może jest leniwa, ale na ogół w miarę uczciwa. Zamiast ciągle wprowadzać ograniczenia, trzeba postawić na to, co w człowieku pozytywne. Ale dawna zasada, że człowiek jest niewinny, póki mu się nie udowodni winy, została odwrócona: teraz każdy musi udowadniać swoją niewinność. A to hamuje rozwój. Czyli nie ma nadziei? - Uniwersytet a la Akademia Platońska w końcu się odrodzi. Jako stowarzyszenie osób, które chcą badać i powiększać wiedzę, więc działają razem. W Australii zarejestrowaliśmy Guild of Scholars, czyli cech uczonych, jak w średniowieczu. Naturalnie nie jest to proste. Potrzebny jest czas i fundusze. Zastanawiam się. Może by wrócić na starość do Polski i wesprzeć uniwersytecką demokrację? Ale jak będę profesorem w, powiedzmy, Toruniu, nie będą na mnie zwracać uwagi. Na Zachodzie? - W Polsce! Gość był niby taki dobry, ale wrócił z zagranicy na polską uczelnię, do marnych płac, musiało mu coś w życiu nie wyjść. ------------------------------------------------------- Parmenides z Elei V w.p.n.e. grecki filozof.
Cz. Miłosz, ZAKLĘCIE
Piękny jest ludzki rozum i niezwyciężony. Ani krata, ni drut, ni oddanie książek na przemiał, Ani wyrok banicji nie mogą nic przeciw niemu. On ustanawia w języku powszechne idee I prowadzi nam rękę, więc piszemy z wielkiej litery Prawda i Sprawiedliwość, a z małej kłamstwo i krzywda. On ponad to, co jest, wynosi, co być powinno, Nieprzyjaciel rozpaczy, przyjaciel nadziei. On nie zna Żyda ni Greka, niewolnika ni pana, W zarząd oddając nam wspólne gospodarstwo świata. On z plugawego zgiełku dręczonych wyrazów Ocala zdania surowe i jasne. On mówi nam, że wszystko jest ciągle nowe pod słońcem, Otwiera dłoń zakrzepłą tego, co już było Piękna i bardzo młoda jest Filo-Sofija I sprzymierzona z nią poezja w służbie Dobrego. Natura ledwo wczoraj święciła ich narodziny, Wieść o tym górom przyniosły jednorożec i echo. Sławna będzie ich przyjaźń, ich czas nie ma granic. Ich wrogowie wydali siebie na zniszczenie. =================================== Jak fizycy radzą sobie z sercemPiotr Cieśliński, fizyk matematyczny, szef Działu Nauki "Wyborczej"
Ma niezbyt dużą moc i taką sobie sprawność (z zamianą energii na użyteczną pracę lepiej sobie radzą silniki Diesla), ale pracuje bez przerwy nawet przez 100 lat. W tym nie dorównuje mu żadna skonstruowana przez człowieka pompa.
SUPERPOMPA
25 UDERZEŃ NA
SEKUNDĘ ----------------------------------------------------------------------
Papież
Franciszek
Do tego, by
przyznać centralne miejsce
miłosierdziu, które stanowi
dla mnie najważniejsze
przesłanie Jezusa, dojrzewałem
stopniowo podczas mojego życia
kapłańskiego. str.24 Tak, ja wierzę, że to są czasy miłosierdzia. Kościół ukazuje zranionej ludzkości swoje matczyne oblicze, swoją twarz mamy.
Nie czeka, aż
zranieni zapukają do jego
drzwi, idzie szukać ich na
ulicach, zbiera ich, przytula,
leczy, sprawia, że czują się
kochani. s.24 Św. JPII w Encyklice Dives in misericordia (zob. niżej) przyznał, że Kościół żyje autentycznie kiedy wyznaje i głosi miłosierdzie. s.25
dzięki nauczaniu i świadectwu papieży, którzy mnie poprzedzali, myślę o Kościele jako o szpitalu polowym, w którym leczy się przede wszystkim najcięższe rany. To Kościół, który ogrzewa serca ludzi życzliwością i bliskością. s.27
(Słowo miłosierdzie, misericordia, wywodzi swą nazwę, że czyni smutnym serce, misericor, tego który współczuje nieszczęściu drugiego przez co jesteśmy skłaniani by mu pomóc, o ile to możliwe - św Augustyn). s.27
Jezus powiedział, że nie przyszedł dla sprawiedliwych, ale dla grzeszników. Dlatego można powiedzieć, że miłosierdzie to dowód tożsamości naszego Boga. Bóg miłosierdzia, Bóg miłosierny. s.28
Czy można być bardziej łagodnym, bardziej pobłażliwym niż On był dla łotra i innych? s.34 Nasze czasy i dzisiejsza ludzkość tak bardzo potrzebują miłosierdzia, ponieważ ludzkość jest poraniona, to ludzkość, która nosi głębokie rany i nie wie jak je uleczyć. s.36 Ludzie szukają przede wszystkim kogoś kto ich wysłucha. Mówię spowiednikom, słuchajcie cierpliwie, mówcie ludziom przede wszystkim, że Bóg ich kocha, przytulcie, bądźcie miłosierni, nawet jeśli nie możecie udzielić rozgrzeszenia. s.39
Grzech jest zranieniem, a rana musi być opatrzona, leczona. s.49 w rozmowie ze spowiednikiem potrzeba byśmy byli wysłuchani a nie przepytywani. s.50 On nie chce, by ktokolwiek się zgubił. Jego miłosierdzie jest nieskończenie większe od naszego grzechu. Jego lekarstwo jest nieskończenie mocniejsze niż choroba, którą musi w nas uleczyć. s.58
Tylko ten, kto został dotknięty, przytulony czułością Jego miłosierdzia, zna tak naprawdę Pana. Dlatego często powtarzam, że przestrzenią, w której dochodzi do spotkania z miłosierdziem Jezusa, jest mój grzech. s.59
Za każdym
razem, gdy przekraczam bramy
więzienia, nachodzi mnie myśl:
dlaczego oni a nie ja? Ich
upadki mogłyby być moimi, nie
czuję się lepszy od osób,
przed którymi stoję. s.66 Reakcja starszego syna (w przypowieści o synu marnotrawnym) jest ludzka. Miłosierdzie Boga natomiast jest boskie. s.75
Bóg, który ofiarował nam swojego Syna, nie może objawić się nam inaczej jak tylko miłosierdzie. s.77 To Ojciec, który czeka przy drzwiach, który dostrzega nas, kiedy jesteśmy jeszcze daleko. Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by pozwolić na spotkanie z tą przenikającą do naszego wnętrza miłością, jaką jest Boże miłosierdzie. s.78
dopóki żyjemy, zawsze można zacząć na nowo, jeśli tylko pozwolimy, by Jezus nas przytulił i przebaczył nam. s.87
Aby mogło się to zdarzyć, trzeba wyjść. Wyjść z Kościołów i z parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie mają nadzieję, jak szpital polowy. s.79
uczeni w prawie, są to główni przeciwnicy Jezusa, ci, którzy odrzucają Go w imię doktryny. Jezus dotknął trędowatego, ponownie włączył go do wspólnoty. Nie zatrzymał się się, by się zastanowić, nie pytał ekspertów o za i przeciw. Dla Niego naprawdę liczy to, by dotrzeć do tych, którzy są daleko i zbawić ich jak Dobry Pasterz, który zostawia stado, aby znaleźć zagubioną owieczkę. s.93
Z jednej strony mamy strach przed utratą sprawiedliwych, zbawionych owiec, które przebywają już w owczarni w bezpiecznym miejscu. Z drugiej strony mamy pragnienie zbawienia grzeszników, zagubionych, tych, którzy pozostają poza zagrodą. Ta pierwsza, to logika uczonych w Prawie, druga, to logika Boga, który przyjmuje, obejmuje, przemienia zło w dobro, odmienia grzech i uwalnia mnie od niego. s.94
Unikajmy więc zachowania kogoś, kto osądza i potępia innych, patrząc na nich z góry, ze swego bezpiecznego miejsca, szukając drzazg w oku bliźniego a nie zdając sobie sprawy z belki, którą ma we własnym. Pamiętajmy zawsze, że nasz Bóg przygotowuje większą ucztę dla jednego grzesznika, niż dla dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. s.96 Gdyby Bóg ograniczył się do sprawiedliwości, przestałby być Bogiem i byłby jak wszyscy ludzie, którzy domagają się poszanowania prawa. s.107 Miłosierdzie jest ważne a wręcz niezbędne do tego, by w relacjach między ludźmi zaistniało braterstwo. Sama miara sprawiedliwości nie wystarczy. s.108
Św. JPII
powiedział, że nie ma
sprawiedliwości bez
przebaczenia oraz, że zdolność
przebaczenia stoi u podstaw
wszelkich zamierzeń
społeczeństwa przyszłości,
bardziej sprawiedliwego i
solidarnego. s.109 Wina bardziej się nam przysłużyła, niż nam zaszkodziła, ponieważ dała Bożemu miłosierdziu możliwość uwolnienia nas - św. Ambroży s.119
bez miłosierdzia człowiek nie może niczego zrobić, bez niego świat nie mógłby istnieć jak mówiła staruszka, którą spotkałem w roku 1992. s.130
Darmo otrzymaliśmy, darmo dajemy. Jesteśmy wezwani do tego, by służyć Jezusowi ukrzyżowanemu w każdej osobie wykluczonej.
Po uczynkach względem ciała następują uczynki miłosierdzia względem ducha: 1-wątpiącym dobrze radzić, 2-nieumiejętnych pouczać, 3-grzesznych upominać, 4-strapionych pocieszać, 5-urazy darować, 6-krzywdy cierpliwie znosić, 7-modlić się do Boga za żywych i umarłych. s.131
Pamiętajmy zawsze o słowach św. Jana od Krzyża: Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości. s.132 -zdania wybrał AO
s. 135-171 Misericordiae vultus - encyklika 2016. Franciszek wykłada w niej gruntownie te same myśli, co w rozmowie z Andreą Torniellim powyżej.
------------------------------
Jan
Paweł II, Dives in
misericordia -encyklika.
Miłość staje się miłosierdziem
wówczas, gdy wypada jej przekroczyć
ścisłą miarę sprawiedliwości,
ścisłą, a czasem nazbyt
wąską . Miłosierdzie
objawia samą doskonałość
sprawiedliwości to nie
deprecjonuje
sprawiedliwości,... wskazuje
tylko w innym aspekcie na tę
samą potrzebę sięgania do
głębszych jeszcze sił ducha,
które warunkują
porządek sprawiedliwości.
Autentycznie chrześcijańskie miłosierdzie
--------------------------------
|