--------------------
ŚRODA 2 LUTEGO
Poza psem książka jest najlepszym
przyjacielem człowieka.
Wewnątrz psa jest za ciemno na
czytanie.
Groucho Marx
--------------------------
WTOREK
8 LUTEGO
Niektóre słowa zrobiły błyskotliwą,
międzynarodową karierę. Zaczynały gdzieś w nieznanym zakątku świata,
oznaczając zwykłe, codzienne czynności lub przedmioty a dzisiaj stanowią wielkie
korporacje, złożone zarówno z pojęć ogólnych jak i konkretnych.
Portos w dawnej Grecji
oznaczało przejście pomiędzy górskimi skałami.
Wcześniej w języku indoeuropejskim na każde wędrowanie
mówiono per.
Natomiast później, przeniesione na szlaki morskie, znaczyło drogę między
rafami do zatoki. Ostatecznie port powrócił na ląd i tam powstało z niego wiele różnych słów, niekiedy przypadkowo tylko powiązanych z
samym rdzeniem, jak trunki porto czy porter.
Pierwotne znaczenie portu jako
przejścia wykorzystano nazywając nim kościelne i internetowe portale. Zastanawiam się
też czy nasze ludowe portki nie należą do tej samej rodziny? A
port rozumieją nawet psy.
Podobną sławą cieszy się także inny grecki
wyraz, kanon. Zaczynał jako żerdka do podpierania młodych
roślin. Następnie zaczęto go używać przy mierzeniu pola aż wspiął się
na szczyty abstrakcji jako reguła i wzór.
Kanon oprócz znaczeń poważnych
takich jak główna modlitwa mszy świętej czy spis lektur, ma także bardziej
prozaicznych krewnych. Po francusku początkowo oznaczał lufę, potem,
tak jak i po szwedzku, każde
działo. Obecnie, pokojowo nastawieni potomkowie Wikingów, przenieśli tę
nazwę na rzutnik
komputerowy. Kanon można zaśpiewać, znaleźć pośród czcionki
drukarskiej a ja utrwaliłem nim wszystkie obrazki w tym blogu.
---------------------------
CZWARTEK 10 LUTEGO
Śnieg stopniał i w lesie znów wypełzły
butelki, puszki, worki, opakowania, papiery a nawet jakieś części gadżetów.
Leżą wszędzie. Gdyby w sobotę i niedzielę każdy ze spacerujących tam wyniósł
trochę tego świństwa, byłoby czysto. Ale po co? Przyzwyczailiśmy
się.
W naszym nowym, zamykanym na klucz
śmietniku też
jest jak w chlewie. Na posadzce gniją resztki chleba, rozbite jajka, obierzyny.
Komuś nie chce się zawiązać worka czy po prostu wysypuje jego zawartość na
podłogę a worek
zabiera ze sobą? Wszystko możliwe skoro nikt tego nie widzi.
Co najmniej 15 % Polaków nie ma żadnej umowy z firmą odbierającą śmieci. Co z nimi robią? Wywożą do lasu
albo palą za stodołą lub w polu. W ten sposób, trując sąsiadów, oszczędzają parę
złotych. Ale
właśnie to się kończy. Teraz za wywóz śmieci odpowiadać będzie nie, jak
dotychczas,
każdy z nas osobno, tylko nasz samorząd a podatek śmieciowy będziemy płacić
wszyscy.
Ale co ze sprzątaniem lasów?
Skałki

----------------------
PIĄTEK 11 LUTEGO
Szedłem w Skałkach górną ścieżką obok
ściany alpinistów. Z naprzeciwka wybiegł mały kundelek. Gdy zobaczyła mnie jego pani, zawołała go do siebie i przypięła mu smycz.
- On taki groźny? zapytałem.
- Nie, tylko myślałam, że pan idzie ze
swoim
psem.
Gdy chodziłem po nadwiślańskich
bulwarach,
często widywałem tam bawiące się psy. Wyglądało to jak prawdziwa walka. Ścigały
się, skakały na siebie, gryzły, warcząc przy tym okrutnie. Gdy jeden z nich był
większy, to maluch koziołkował czasem kilka razy ale natychmiast się
podrywał i rzucał do boju tak zapalczywie, że duży pies przed nim uciekał
albo kładł się na plecach.
- Skąd one wiedziały, że to wszystko
jest na niby
a nie naprawdę? Ja nie widziałem żadnej różnicy oprócz tej, że po ugryzieniu nie ciekła
im krew?
Alexandra Horowitz filmując zabawy psów,
wyróżniła pewne stałe rytuały. Najpierw ten, który ma ochotę na
harce, stara się zwrócić uwagę partnera. Biega mu przed nosem,
szczeka a jak tego za mało to go potrąci lub uszczypnie. Gdy mu się już uda
wzbudzić zainteresowanie, kłania się przed nim na ugiętych łapach, unosząc zad i
merdając ogonem. Przeciwnik odpowiada i grę można zaczynać. Przypomina to
powitanie w sportach walki, oczywiście z wyjątkiem merdania ogonem.
Co pewien czas psy powtarzają te gesty,
aby się nawzajem upewnić, że to w dalszym ciągu tylko zabawa.
Naukowcy nie są zgodni co do tego, jaki cel ma mieć
to zachowanie? Ale czy psom nie wolno czasem zaszaleć bez celu?
Alexandra Horowitz,
Oczami psa. Co psy wiedzą, myślą i czują? 2011
--------------------------------
PONIEDZIAŁEK 14 LUTEGO
Dokarmiam
wiewiórki. Czasem widuję jak
buszując po lesie rozgrzebują liście, albo fruwają wysoko z gałęzi na gałąź.
Czarne i rude, niekiedy dwie naraz. Noszę im orzechy do lasu. Kładę je w
zagłębieniu na skale i w rozwidleniu konarów. Następnego dnia już ich tam
nie ma.
Orzecha, którego wetknąłem w korę
brzozy,
jeszcze nie znalazły.


W Cesarstwie Rzymskim dzieci bawiły się
orzechami. Rzucały nimi tak, jak dziś grają w kulki. Wspomina o tym św.
Augustyn. Jest też płaskorzeźba w porcie Ostia, niedaleko Rzymu, na której jedno z dzieci trzyma
je w tunice i płacze. Widocznie przegrało.
"Porzucić orzechy" znaczyło:
pożegnać się z dzieciństwem.
----------------------
ŚRODA 16 LUTEGO
Otwierałem skrzynkę na listy, gdy ze
schodów zeszła babcia z Martusią na rękach. Dziewczynka przyszła na świat do
naszego bloku. Zacząłem do niej szczebiotać jak szczygieł na gałązce konopi. Odmieniałem jej imię przez wszystkie
przypadki, tonacje i zdrobnienia. Zamarła w bezruchu udając, że jej nie ma i
tylko patrzyła szeroko otwartymi oczami.
Dopiero po dłuuuugiej chwili
uśmiechnęła się. W szarym hallu pojaśniało.
- Zrób jeszcze panu pa, pa, powiedziała
babcia. A więc umie już to, co najważniejsze, przywitać się i pożegnać.
W naszym nowym domu wszystko dzieje się
pierwszy raz. Ten uśmiech też był pierwszy.
---------------------------
CZWARTEK 17 LUTEGO
W czerwcu 2010 roku
sąd
uznał, że umowa oszusta, który bez naszej wiedzy, zastawił nasze
mieszkania u złodzieja, była niezgodna z prawem.
9 lutego, sąd drugiej instancji,
unieważnił to orzeczenie. Złodziej znów może próbować przejąć nasze
mieszkania.
Pozostaje nam jeszcze bardzo droga, skarga kasacyjna.
--------------------------------
PONIEDZIAŁEK 21 LUTEGO
Lichwiarz z
USA, który w zastaw za nasze mieszkania pożyczał pieniądze deweloperowi,
teraz rżnie głupa i z pomocą polskiego sądu udaje, że nie wiedział co robił.
Nigdy nie pojmie ogromu
cierpień jakie spowodował. Oddziela go od nas najemna zgraja uczonych w
prawie,
którzy aby nie dotknąć cudzego nieszczęścia,
odgrodzili się martwym
żargonem. Dla nich jestem tylko "niedoszłym nabywcą", który
zawarł "umowę niewzajemną".
Aż dziw, że ta trzecia runda naszych
zmagań z oszustami nazywa się tak, jak po ludzku powinna, skargą. To słowo wywodzi się
od zgrzytania
zębami (stp. skrżyt - skarżyć). Tak, ja po nocach zgrzytam
zębami.
----------------------
ŚRODA 22 LUTEGO
Czytam "Życie codzienne w czasach św.
Augustyna", Hammana i "Bacha", Zavarsky'ego.
Przedwczoraj w Skałkach trafiłem na zagajnik drzew,
których pnie całkowicie obrósł bluszcz.

W tej pierwszej książce napisano, że
jest on symbolem bachantek. Patrzę na wyraz BachAntka, w
którym widzę swoje imię i na tytuł drugiej książki. Rzeczywiście to mój Bach.

Teodor Rygier - Bachantka (z Sukiennic)
-----------------------
PIĄTEK 25 LUTEGO
"Nie dom. Nie ubranie. Nie samochód.
W krajach rozwiniętych miejsce rywalizacji o dobra zajmuje narastająca walka
o dostęp do wrażeń. I na dostarczaniu wrażeń zbija się dziś fortuny. Nie na
dostarczaniu rzeczy".
David Throsby - australijski
ekonomista kultury
--------------------------------
PONIEDZIAŁEK 28 LUTEGO
"Zima ma swe nałogi - śnieg właśnie
zasypał
dom i wszystkich harcerzy".
Tomasz Różycki Repetycje
----------------
KONTAKT CD
marzec
|