nasz blok
pod balonem
---------------------
PONIEDZIAŁEK 5
MARCA
Najmądrzej jest
po
prostu być (...) po prostu być w chwili, która jeszcze trwa, w tej,
która dopiero co minęła, i w tej następnej chwili, jeszcze prawie niewidocznej, która wysuwa się z przyszłości, której widać dopiero
rąbek, wąski, cienki, jak nów księżyca.
Kornel Filipowicz,
Rozmowy
------------------
WTOREK 6 MARCA
W kolejce do lekarza,
zastanawialiśmy się jak zmienić przyjmowanie chorych, by nie musieli
godzinami czekać na korytarzach przychodni. Można by na
przykład, dokładnie
wyznaczać czas wizyty a pacjentów dowozić taksówkami. Wtedy nie będą
bez powodu rezygnować z przyjścia i lekarze nie będą
siedzieć bezczynnie.
Taką zmianę wprowadziła amerykańska korporacja
medyczna WellPoint,
która zajmuje się leczeniem 70 milionów osób, przeważnie starszych i
niezamożnych. Zapewnia ona też natychmiastowe
badania specjalistyczne i stały kontakt elektroniczny z przewlekle
chorymi.
Wbrew pozorom, ta
rozrzutność bardzo się opłaciła. O 25% zmniejszył się czas pobytu w
szpitalu. W sumie koszt opieki obniżono o jedną piątą a co
ważniejsze, ludzie mniej chorują.
Ponad połowę zmalała
ilość amputacji u cukrzyków i liczba ponownych zawałów. Czyli, dobre
i szybkie leczenie jest tańsze,
bo zapobiega
niepotrzebnym powikłaniom. Natomiast źle pomyślana służba zdrowia,
może być bardzo droga a i tak będzie mało skuteczna.
-----------------
ŚRODA 7 MARCA
W turf padł dąb
olmszały lecz wiąz wspaje z popiołask jesiognia. Paść ci: wolna
wola, powstać: fallowiązek: nie tak prędko świecki finix ad hecę
zakonnczy.
James Joyce,
Finneganów tren
zawsze grrrr rodząc
się/ pięć gołąbków/ brodzi w gzyms/ drugi za jednym/ trzeci za
drugim/ pierwszy dobrn do rynn/ przefrrrr/ przeczep/ na/ jako piąty/
a to/ przed/ się/ okazuje/ pcha cztery/ zawsze piąty.
Miron Białoszewski,
Obrachunek z obserwunku gołąbkowego
-----------------
PIĄTEK 9 MARCA
Daleko za kołem podbiegunowym
widziałem zorzę
polarną
czyli wiatr cząsteczek,
które
po wybuchach Słońca, zaledwie
w 8 minut docierają na Ziemię i tu, w polu magnetycznym
świecą.
W środku nocy, wychodziliśmy
ze schroniska patrzeć na ten
taniec na niebie. Przypominał morskie
fale światła, które pojawiały się
nagle to tu, to tam,
zatańczyły chwilę i znikały. Widok tak inny
i niespodziewany, w miejscu,
które znamy przecież od zawsze,
bo wypełnia nam połowę
widzialnego świata.
Rozumiem plemiona, które bały
się tylko tego, by niebo nie spadło
im na głowę.
--------------------

--------------------------
PONIEDZIAŁEK 12 MARCA
Trzech sąsiadów, na wąskiej i długiej
działce, postawiło
domy z jedno-spadzistymi dachami aż do
samej ziemi.
Dzięki temu, każdy z nich, zamiast
ścian garażu widzi za oknami
zielony ogródek, bo na tych dachach
rośnie mech wysokogórski.
Domy będą się ładnie starzeć.
Jeden ma elewację
z nielakierowanych, modrzewiowych
desek.
Z czasem, pokryje go szara patyna,
która też zakonserwuje drewno.
Autorzy tych budynków śmieją się z
mody na nowoczesność,
bo ta, zaledwie po kilku latach staje się przestarzała.
Podobnie z urządzeniem mieszkania.
Powinno być tłem
dla ludzi a nie dominować nad
nami.
Zaprojektowany w każdym
calu pokój dobrze wygląda w katalogu. W
rzeczywistości,
nawet źle postawione krzesło
może popsuć całą kompozycję.

www.jna.com.pl
pozostałe po peerelowskiej nędzy. Znowu będę
musiał wyleźć na nie
i posprzątać śmieci. Na balkonie
posadzę iglaki, niech zasłonią
chociaż tę ohydną pamiątkę.
--------------------
WTOREK 13 MARCA
Na sąsiednim osiedlu, przy
nowym kościele stoi kilkadziesiąt
blaszanych garaży. Całe zabazgrane.
To takie pierwotne forum
dla zwaśnionych plemion. Gdy jedni
koślawo napiszą: "Wisła Pany",
to drudzy obok, równie nieudolnie, rysują
przekreśloną gwiazdę.
"Pasy" zmieniają na "Basy".
Pomiędzy nimi, drogą nad Wilgę, szła
babcia z dziewczynką
w ogromnym włóczkowym kapturku.
- Oooo galaś! -zawołało dziecko.
- Garaż -powtórzyła babcia.
- To auto! -tym razem wnuczka
powiedziała wyraźnie,
więc nauczycielka milczy. Mała nie
widzi brzydoty. Sprawdza
jak działają jej
dwa nowe słowa: auto i galaś.
------------------------------
PONIEDZIAŁEK 19 MARCA
przypływ i odpływ morza, szumią
samochody. Czasem zakracze
gawron, albo zawyje syrena. Wszystko
to, co widzimy i słyszymy,
dociera do nas w postaci fal.
Podobnie, jesteśmy zanurzeni w morzu,
którego nie widać
ani nie słychać. Gdy włączymy
radio, komputer czy komórkę,
wtedy zmieniają one fale, których nie
odbierają nasze oczy,
ani uszy na te, które możemy usłyszeć
i zobaczyć.
W tych dniach, fizycy po raz pierwszy
użyli zupełnie nowego
środka komunikacji.
Przez Ziemię przepływają miliardy
niewidzialnych cząsteczek,
dla których nic nie jest przeszkodą.
Jak fale w powietrzu,
tak one przenikają przez każdą
materię, jakby jej w ogóle
nie było. Aby zatrzymać zaledwie
kilka z nich, potrzeba
ogromnego jeziora, absolutnie czystej
wody, głęboko
pod ziemią.
Wykorzystując strumień tych
mikrocząstek, naukowcom
udało się przekazać pierwszą
wiadomość. Przez ponad dwie
godziny, przesyłali jedno słowo,
nazwę tej drobiny: neutrino.
--------------------
WTOREK 20 MARCA
Jedno słowo, przekazywane przez dwie
godziny, nie jest to
prędkość na nasze czasy. Z drugiej
strony, to szyfr doskonały,
ponieważ aby je przechwycić, trzeba
mieć podziemne jezioro
i ogromną wiedzę.
Gdy nauczyciel muzyki, Alexander
Bell, pierwszy raz powiedział
do telefonu:
- Panie Watson, proszę tu przyjść!
adresat tych słów był
w sąsiednim pokoju i z trudem
zrozumiał, o co chodzi. Ale to nic,
w porównaniu z jakimi oporami
przedzierała się do nas prawda
o wynalazcy.
Dopiero w roku 2002, po stu
czterdziestu latach, oficjalnie
uznano, że twórcą telefonu nie był
Bell, lecz pochodzący z Włoch,
Antonio Meucci. Swój wynalazek
zgłosił w Urzędzie Patentowym
w Waszyngtonie, ale nie miał 250
dolarów na opłacenie całej
procedury. Gdy później uległ
wypadkowi, żona, by ratować
jego zdrowie, sprzedała prototyp
"mówiącego telegrafu"
za sześć dolarów.
Dziś wiemy na pewno, że wcześniej
niż rozkaz Szkota, ludzie
usłyszeli włoską piosenkę, przesłaną na
odległość telefonem
Meucciego.
----------------------
CZWARTEK 22 MARCA
do popełnienia błędu
Robert R. Smith, Śniadanie z SokrateseM
-------------------------------
PONIEDZIAŁEK 26 MARCA
w Skałkach już kwitnie
pięciornik

--------------------
WTOREK 27 MARCA
 
------------------
ŚRODA 28 MARCA
Dlaczego słowo zbawienie, czyli
ratunek, ocalenie, jest tak
podobne do niepoważnego, bawić się?
Jak zwykle, tak i tu, czas zrobił swoje.
Dawno temu bawić (baviti),
które pochodzi od być, znaczyło:
sprawiać, że coś jest.
A więc także: przebywać
u kogoś. Mówiono na przykład,
że ktoś zabawił dwie niedziele. A skoro był, to było przyjemnie.
Teraz możemy nawet bawić się samemu,
chociaż to nie to samo.
Pokrewieństwo znaczeń słychać
także w zwrotach:
nabyć majątek
i nabawić się choroby.
Być może to znaczenie zbawienia
jako:
Bóg przebywający z nami,
byłoby bliskie Jezusowi, którego imię znaczy:
Jahwe przynosi
zbawienie a więc przychodzi, by u nas być.
Potwierdza to także
właściwe rozumienie słowa parousia
(paruzja), które zwykle
jest błędnie tłumaczone jako powtórne przyjście,
gdy tymczasem
jego dokładny sens, to po prostu (pełna) obecność,
(para-ousia
= bycie obok).
----------------------
CZWARTEK 29 MARCA
Filozof Roman
Ingarden opisał kilkanaście
różnych znaczeń
czasownika jest. Językoznawczyni, Anna
Wierzbicka,
która swoimi badaniami dowodzi, że rozumienie
niektórych
pojęć mamy wrodzone, podaje kilka możliwości
użycia
tego słówka.
Stwierdza także, że pojęcie istnienia może
współwystępować,
czyli zachodzić na znaczenie miejsca.
Wyjaśniałoby to,
dlaczego zamiast będą, możemy
powiedzieć, że Święta się zbliżają.
W praktyce, mówiąc, że coś jest
prawdą, warto by podać jak
rozumiemy samo jest, bo tu zaczynają
się różnice zdań.
Podobnie jak bawić, swoje znaczenie
zmieniło też
bydlić.
W średniowieczu bydło rajskie, to
po prostu
bycie
w raju.
W wieku XIV bydłem był dobytek, wszystko, co ktoś posiadał.
A dziś, mówimy tak już tylko na
zwierzęta domowe
i czasem na jakiegoś ludzkiego bydlaka.
--------------------------
KONTAKT
CD
kwiecień
|